Strona głównaArtykułyLiteraturaKontakt


Pozwól się odnaleźć!

Dusza odnaleziona jest świadoma siebie. Wie, jaka jest. Widzi swoje mocne i słabe stro­ny, ale darzy siebie sympatią. Akceptuje siebie i lubi spędzać ze sobą czas.

Dusza odnaleziona rozumie, co jest sensem życia. Wie, że życie doczesne jest jej dane po to, żeby przygotować się do wieczności. Potrafi cieszyć się życiem.

Dusza odnaleziona nie boi się śmierci. Myśl o niej towarzyszy jej każdego dnia. Jej co­dzienność przeniknięta jest chęcią bycia gotowym na przejście – w każdej chwili.

Dusza odnaleziona chce, aby inni czuli się dobrze w jej towarzystwie. Postrzega in­nych jako braci i życzy im jak najlepiej. Troszczy się o los każdego, nawet nieznanego, nigdy niespotkanego. Ma poczucie wspólnoty z całą ludzkością.


Ξ Notki Ξ

Posłuszeństwo nadprzyrodzone | Problem miłości do Kościoła | Uzyskiwanie odpustów | Rozeznawanie duchowe

Posłuszeństwo nadprzyrodzone

Przestrzeganie poleceń i sugestii osób, którym w jakiś sposób podlegamy, może mieć cha­rakter nadprzyrodzony. Św. Jan od Krzyża przekonywał, że taki rodzaj podporządkowania przysparza nam zasług przed Bogiem. Chodzi w nim o to, żeby być posłusznym przełożo­nym (rodzicom, wychowawcy, nauczycielowi, szefowi, kapłanowi/kierownikowi duchowe­mu, lekarzowi itp.) ze względu na Boga obecnego we wszystkim. Przełożony ma nam w sposób widzialny zastępować Boga, mamy służyć Bogu w osobie przełożonego. Św. Jan zalecał, by czynić to bez względu na to, jakim przełożony jest osobiście. Nie należy ani zrażać się jego usposobieniem, przymiotami, wartością moralną czy jego sposobem pos­tępowania, ani też ulegać jego dodatnim stronom. Ta forma subordynacji wymaga, żeby nie sugerować się zupełnie tym, co widzi się w przełożonym, lecz kierować się chęcią po­dobania się Bogu. Chodzi o to, aby usposobić się tak, by było nam obojętne, jakiego ma­my przełożonego. Mamy być wierni jego woli (z wyjątkiem, oczywiście, sytuacji, gdybyś­my byli nakłaniani do czegoś złego). Poprzez osoby, którym podlegamy, Bóg nas kształ­tuje.


Problem miłości do Kościoła

Wiele osób ma współcześnie zaburzoną relację z Kościołem. Mówią „wierzę w Boga, ale nie podoba mi się Kościół”. Postrzegają Kościół wyłącznie jako instytucję, która ma przecież tyle „za uszami”. Kojarzą Kościół z hierarchią duchownych, wśród których zdarzają się osoby odstraszające wiernych. Tymczasem Kościół to wspólnota wszystkich ludzi. Tak, jak powinniśmy miłować bliźnich, powinniśmy także kochać Kościół, który ich jednoczy. Skupianie się wyłącznie na czyichś złych stronach zakłóca jego prawdziwy obraz. Kościół nazywany jest świętym, ponieważ działa w nim Duch Święty. Jest to natomiast zgroma­dzenie jednostek niedoskonałych, będących w trakcie pracy nad sobą, znajdujących się na jakimś etapie drogi do Boga. Niektórzy jeszcze błądzą, poszukują tej drogi. Inni upadli i nie mają siły wstać. Wszyscy potrzebujemy wstawiennictwa innych poprzez modlitwę, by być w stanie otworzyć się na łaskę i pozwolić jej się poprowadzić. Pomimo swoich słabości Kościół otrzymał od Chrystusa szczególną moc przeprowadzania ludzi od niewiary do ufno­ści, od rozpaczy do radości, od samotności do poczucia bycia częścią jakiejś całości. Na­szym zadaniem jest wspieranie Chrystusowej Owczarni i korzystanie z jej dobrodziejstw. A Jezus ustanowił w Kościele prawdziwe skarby, jakimi są sakramenty – nasza drabina do Nieba.

Uzyskiwanie odpustów

Celem naszej obecności na tym świecie jest osiągnięcie takiej doskonałości wewnętrznej, która umożliwia zbawienie. Czyli optymalne przeżycie doczesności powinno spowodować, że od razu po śmierci trafimy do Nieba. Co więcej, dobre życie sprawia, że, będąc na ziemi, nie musimy być oczyszczani poprzez trudne, bolesne doświadczenia. Nie są one bowiem żadną zemstą Boga, tylko sposobem udoskonalenia nas, doprowadzenia nas do miłości czystej, całkowicie bezinteresownej, nieskażonej żadną formą egoizmu. Czystość duchowa przynosi nam więc owoce nie tylko w wieczności, ale także tu, na ziemi. Co więcej, może ona służyć nie tylko nam. Będąc w odpowiedniej dyspozycji duchowej, mo­żna bowiem uzyskiwać odpusty. Zasadniczo ich celem jest pomoc osobie, która dostępuje odpustu. Może ona jednak ofiarować go także za dusze czyśćcowe, a zatem „podzielić się” nim. Chrystus powiedział św. Faustynie, że gdyby wiedziała, jak bardzo cierpią dusze w czyśćcu, uzyskiwałaby ze skarbca Kościoła i ofiarowywałaby za nie wszystkie możliwe odpusty. Warto więc starać się o odpust, a okazją do niego może być każda Msza Świę­ta, w której uczestniczymy w stanie łaski uświęcającej i przyjmując Eucharystię. Wystar­czy dodać do tego dowolną modlitwę w intencjach Ojca Świętego oraz spełnienie jakiegoś czynu odpustowego. Najprostsze z nich to np. odmówienie Koronki do Miłosierdzia Bożego w Kościele, odmówienie Różańca w Kościele lub we wspólnocie (w rodzinie), czytanie Pis­ma Świętego przez przynajmniej 30 minut czy minimalnie półgodzinna adoracja Najświęt­szego Sakramentu.
Więcej o odpustach można przeczytać tu: www.opoka.org.pl/slownik/odpust.html

Rozeznawanie duchowe

Punktem wyjścia do dokonywania rozeznania duchowego jest gotowość do dostosowywa­nia swojego życia do woli Bożej. Musi narodzić się w nas pragnienie poszukiwania woli Bożej i pełnienia jej. Powinniśmy być otwarci na plan Boga wobec nas i być zdolni do zakwestionowania niektórych swoich celów i pragnień, pochodzących z własnego ego. Proces rozeznawania powinno rozpoczynać refleksyjne spojrzenie na określoną sprawę, uwzględniające różne punkty widzenia. Etap ten powinien obejmować zebranie informacji o osobistej sytuacji życiowej, odniesienie się do całej dotychczasowej historii życia, stop­nia dojrzałości, charakteru, zranień, lęków, przyzwyczajeń itp. Kolejną fazę stanowią ref­leksja i modlitwa. Pytamy wówczas siebie i Boga, jakie są racje, by podążyć za danym pragnieniem, natchnieniem czy uczuciem, a jakie, by go zaniechać. Trzeci etap rozezna­wania to analizowanie naszych przeżyć, odczuć i myśli pod kątem tego, z jakich postaw i pragnień one wypływają, oraz tego, dokąd prowadzą. Jesteśmy po tym gotowi, aby pod­jąć decyzję. Powinna ona kończyć się modlitwą ofiarowania Bogu swojego wyboru, zwłasz­cza, gdy wiąże się on dla nas z trudem i poczuciem komplikowania życia. Rozeznawanie kończy potwierdzenie decyzji. Powinno mu towarzyszyć odczucie harmonii z Bogiem. Na tym etapie warto skonsultować się z kimś (np. kierownikiem duchowym czy przyjacielem). W sytuacji, gdyby podjęty wybór nie potwierdzał się w dalszym życiu, należy ponownie rozeznać jego słuszność.
Szerzej o rozeznawaniu duchowym: www.tezeusz.pl/cms/tz/index.php?id=1735
Czasopisma

"Szum z Nieba"

"Zeszyty Odnowy w Duchu Świętym"

"Przewodnik Katolicki"

"W Drodze"

"Źródło"

"Głos Karmelu"

Strony
Katechizm Kościoła Katolickiego

Głos Ojca Pio

Teologia dla wszystkich w pytaniach i odpowiedziach

Pytania o wiarę (Mateusz.pl)

Karmelici Bosi

Zgromadzenie Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia

Dobre Media

 

2015 © Odnalezione dusze